Minął tydzień, odkąd Twitter trwale usunął konto Donalda Trumpa na Twitterze, a Jack Dorsey, dyrektor generalny firmy zajmującej się mediami społecznościowymi, bronił decyzji za pośrednictwem tweetów zamieszczonych na swoim profilu, w których stwierdził, że była to „właściwa decyzja”. Ruch został oskarżony o próbę uciszenia najbardziej konserwatywnych głosów przez ruchy prawicowe.
To długi wątek (rozciągający się do 13 tweetów), w którym Dorsey mówi o wadze, ale i niebezpieczeństwach determinacji. Po pierwsze, Dorsey powiedział, że Twitter stanął w obliczu „niezwykłej i niemożliwej do utrzymania okoliczności, która zmusiła nas do skoncentrowania wszystkich naszych działań na bezpieczeństwie publicznym. Szkody offline wynikające z wypowiedzi online są ewidentnie realne i przede wszystkim kierują naszymi zasadami i ich egzekwowaniem ”.
Jack Dorsey opublikował serię tweetów na temat ostatnich wydarzeń
Jednak Dorsey zapewnia również, że konieczność wykonania tej czynności nie oznacza świętowania. Dla niego, dyrektora generalnego Twittera, determinacja sieci społecznościowej stanowi niebezpieczny precedens.
Nie świętuję ani nie czuję dumy z tego, że musieliśmy zakazać @realDonaldTrump z Twittera, czyli jak się tu dostaliśmy. Po wyraźnym ostrzeżeniu, że podejmiemy to działanie, podjęliśmy decyzję, opierając się na najlepszych informacjach, jakie posiadaliśmy, na podstawie zagrożeń dla bezpieczeństwa fizycznego zarówno na Twitterze, jak i poza nim. Czy to było poprawne?
– jack (@jack) 14 stycznia 2021 r
„Konieczność podjęcia tych działań powoduje fragmentację rozmowy publicznej. Dzielą nas. Ograniczają potencjał wyjaśniania, odkupienia i uczenia się. I tworzy precedens, który moim zdaniem jest niebezpieczny: władza jednostki lub korporacji nad częścią globalnej publicznej rozmowy ”. Dorsey mówi, że wtedy była to właściwa decyzja. Może się jednak okazać destrukcyjny dla „szlachetnego celu i ideałów otwartego internetu”
Dorsey również odpowiada w swoich tweetach tym, którzy kwestionowali tę decyzję. Dla niego firma nie zrobiła nic poza odpowiedzią na coś podstawowego: jeśli komuś nie spodobają się zasady ustalone dla platformy, może pójść gdzie indziej. Dla niego tak właśnie stało się w zeszłym tygodniu z większością firm: firm technologicznych reagujących na dyskurs naruszający ich zasady i zdecydowanych narzucić działania.